Kuvings rzucił mi wyzwanie, żeby porównać ich topową wyciskarkę wolnoobrotową z tanim, marketowym sprzętem. Jakie są efekty? Czy warto dopłacać do sprawdzonego rozwiązania? Zapraszam na porównanie!
Wideorecenzja
Opakowanie
Większość wyciskarek do soków ma bardzo podobny zestaw akcesoriów. Poza podstawą z silnikiem mamy więc dzbanek na sok ze śrubą obrotową i sitkiem przecedzającym sok. Z jednej strony misy wypływa gotowy sok, a z drugiej wszelkie pozostałości z owoców i warzyw. Do tego mamy popychacz do produktów, dwa pojemniki na sok i pulpę oraz szczoteczkę do czyszczenia po zakończonym wyciskaniu.
W przypadku Kuvings Revo830 już na etapie wyciągania elementów z opakowania widać różnice. Chociażby mamy nie jedno, a dwa sitka, z czego jedno służy do klarownego soku, a drugie do koktajli czy soków z miąższem. Do tego model z polskiej dystrybucji ma dodatkową nakładkę do wykonywania sorbetów i lodów co jeszcze bardziej zwiększa możliwości tego sprzętu. Miłym dodatkiem jest książka z przepisami na różne soki, a całość dopełnia obrotowa szczotka do sitek, która maksymalnie ułatwia i usprawnia proces czyszczenia. Wystarczy kilka obrotów i trochę bieżącej wody zamiast ręcznego szorowania kawałek po kawałku za pomocą tradycyjnej szczoteczki.
To, co rzuca się w oczy to większe wymiary propozycji od Kuvingsa. Całość jest bardziej masywna i wygląda na lepiej wykonaną. Bardziej dopracowane są też szczegóły, takie jak chociażby oznaczenia przy klawiszu sterującym pracą. W sieciówkowej wyciskarce wygląda to strasznie tanio. Z drugiej strony na pewno taka tańsza propozycja zajmie nieco mniej miejsca, co przy małych kuchniach i bardzo sporadycznym użytkowaniu może mieć znaczenie.
Większa jest także waga samej podstawy z silnikiem. Jest tak dlatego, że Kuvings Revo830 ma stanowczo mocniejszy silnik, który sprawdzi się do dłuższej pracy bez przerwy czy wyciskania soku z twardszych produktów, w tym nawet mrożonych. Wyższa waga daje też przewagę w postaci stabilności sprzętu na blatu. Podczas nawet intensywnej pracy nic się nie przesunie w żadną stronę.



Nad silnikiem mamy misę z podajnikiem owoców. I tu mamy kolejną, ogromną różnicę. Otwór w Kuvings Revo830 jest stanowczo szerszy, dzięki czemu większość warzyw i owoców możemy umieszczać tu w całości. Wystarczy przemyć lub obrać produkty ze skórki i wrzucić od góry. Tańsze wyciskarki zazwyczaj mają stanowczo węższe otwory, więc na przykład jabłka w całości nie włożymy. Trzeba je przekroić na kilka mniejszych fragmentów, co każdorazowo zabiera kilka dodatkowych sekund.
Osobiście bardzo podoba mi się też to, że w wyciskarce od Kuvings mamy automatycznie ruchomy element przy podajniku produktów. Unosi się on automatycznie, gdy poprzednie produkty są w trakcie zmieniania się w sok informując nas tym samym, że możemy już dodać kolejne owoce czy warzywa. Pozwoli to też chronić sprzęt przed ewentualnym przeciążeniem silnika. W sieciówkowych wyciskarkach musimy wykazać się większym wyczuciem, bo pokrywka się nie unosi.
W środku misy też jest różnica w postaci śruby. Ponownie ta w Kuvings Revo830 jest stanowczo cięższa i wydaje się bardziej trwała. Dodatkowo w górnej części mamy odstające ostrze Smart Cut, które rozdrabnia większe kawałki produktów na mniejsze. Szczególnie sprawdza się to przy selerze naciowym czy marchewce, które możemy wkładać w mniejszy otwór od góry.
Wnętrze wyciskarek
Wyciskarki różnią się nie tylko tym, co można zauważyć na pierwszy rzut oka, ale także wnętrzem. Oba sprzęty z mojego porównania ma silniki o mocy 200W. W przypadku Kuvings nie jest to jednak zwykły silnik kręcący dookoła śrubę. Zastosowano tu model o jakości gastronomicznej, o dużo wyższej trwałości na przeciążenia. Oznacza to, że mimo tej samej mocy, siła zgniatania produktów jest większa.
Szczególnie, że Kuvings Revo830 generuje mniej obrotów na minutę. W ciągu 60 sekund ślimak wewnątrz misy obraca się tylko 40 razy, podczas gdy w wyciskarce z marketu jest to 70 obrotów na minutę, czyli niemal dwa razy więcej. A w tym przypadku mniej znaczy lepiej.
Wolniejsze obracanie pozwala wycisnąć więcej soku z tych samych produktów, a jednocześnie zachowując więcej wartości. Wyższe prędkości na pewno pozwalają się lepiej rozpędzić, co ułatwia rozdrabnianie większych lub twardszych produktów. Niestety jednak przy szybszych obrotach sporo soku zostaje w owocach i warzywach, zostają szybko przerzucone z misy do pojemnika na pulpę.
To na co warto zwrócić uwagę to okres wsparcia gwarancyjnego. W przypadku Kuvings jest to aż 10 lat, więc przez długi czas mamy pewność, że sprzęt będzie działał, a ewentualne uszkodzenia zostaną naprawione. W sieciówkowych wyciskarkach jest to od 2 do 3 lat gwarancji, czyli nieporównywalnie mniej. Dla niektórych ważna może być też deklaracja bezpieczeństwa, szczególnie w kontekście kontaktu z żywnością. O ile w Kuvings mamy jasno określone, że wszystkie elementy są wolne od bisfenoli, to przy tańszych wyciskarkach już nie zawsze będziemy mieli taką pewność.
Wyciskanie soku
Obie wyciskarki jak najbardziej wycisną sok. Z uwagi na szybciej obracającą się śrubę, tańsza opcja nawet zrobi to czasem szybciej. Jednocześnie jednak pozostała pulpa jest dalej wilgotna, spokojnie można by było jeszcze trochę więcej soku z niej uzyskać. W przypadku Kuvings Revo830 wióry są praktycznie całkowicie suche i wyciśnięte jest z nich wszystko co najlepsze.
Większość testów przeprowadziłem z takimi samymi sitkami, dedykowanymi do wykonywania soku. Tak, żeby też porównanie było najbardziej miarodajne. Zacznijmy więc od cytrusów.
Oba soki są jak najbardziej smaczne, soki są ładne i pełne intensywności. Na języku można jednak poczuć różnicę w konsystencji. Sok z Revo830 jest bardzo klarowny, nie znajdziemy w nim praktycznie żadnych pozostałości miąższu. W przypadku tańszych rozwiązań trochę „farfocli” dostaje się do soku. Całość ma więc wyczuwalne grudki, co nie każdemu przypadnie do gustu. Mi akurat w cytrusach nie przeszkadzają, ale znam osoby, które nie wypiją soku, jeśli coś w nim będzie pływało.
Przechodzimy co czegoś twardszego – marchewki. Jak wspominałem, w Kuvings Revo830 do dyspozycji mamy ostrze Smart Cut, które stopniowo rozdrabnia sobie dłuższe produkty na mniejsze części. I faktycznie się to tu sprawdza, bo ten model bez problemu radził sobie z wyciskaniem soku.




W tańszym egzemplarzu też przebiegało to całkiem sprawnie, nawet wrzucając marchewkę w całości. Jednak do czasu, bo przy którejś z marchewek urządzenie się zablokowało. Marchewka zaklinowała się przy ślimaku, silnik się wyłączył i konieczne było rozkręcenie całości. Przy bardziej budżetowych wyciskarkach lepiej jest pokroić marchewkę na mniejsze kawałki, żeby nie doprowadzić do takiego zablokowania. W dłuższej perspektywie może to doprowadzić do szybszego uszkodzenia silnika, a tego byśmy nie chcieli.
Jeśli chodzi o konsystencję soku to jest bardzo podobnie. Ten z Kuvings Revo830 jest praktycznie całkowicie klarowny, a w drugim pojemniku znalazło się trochę suchych, nieodfiltrowanych wiórów.
A co z innymi, długimi produktami, które zawierają włókno? Sprawdziłem wyciskanie soku z selera naciowego i tu tańsza wyciskarka poradziła sobie szybciej. Poszczególne łodygi zostały wciągnięte w całości stopniowo obracając się wokół ślimaka. W Revo830 całość trwała dłużej, ale za to była bardziej efektywna. Wyciskanie odbywało się nie z całej łodygi na raz błyskawicznie przechodząc przez całą śrubę, tylko następowało stopniowe rozdrabnianie i wyciskanie soku z mniejszych fragmentów.
Dzięki temu udało się uzyskać nie tylko więcej soku, ale także urządzenie można było stanowczo łatwiej doczyścić. Kilka sekund pod bieżącą wodą wystarczyło, żeby śruba była ponownie czysta. W sieciówkowej wyciskarce włókna trochę zaplątały się w ślimaku, więc doczyszczenie trwało dłuższą chwilę. Niektóre z włókien wbiły się też w sitko, przyblokowane było też ujście pulpy. Ostatecznie wiec szybsze wyciskanie wiązało się z dużo bardziej skomplikowanym czyszczeniem.




Przechodzimy do klasyki, czyli jabłek. Tu postanowiłem sprawdzić nie tylko wyciskanie na sitkach do soku, ale także przy okazji skorzystać z drugiego sitka do koktajli. Wyciskanie przebiegało podobnie, z tym, że do Kuvings Revo830 wkładałem jabłka w całości, a do drugiej wyciskarki musiałem pokroić je na mniejsze cząstki. Zauważyłem też, że podczas wyciskania w tańszym modelu musiałem czasem skorzystać z popychacza, bo ćwiartka jabłka nie chciała sama opaść do śruby. W Kuvings nie było to w ogóle konieczne.
No a co z efektami? Najbardziej klarowny wyszedł sok z sitka o małych oczkach w Kuvings Revo830, z kolei najbardziej gęsty – z sitka z grubymi oczkami z tego samego sprzętu. Tu wręcz wyszedł już taki gęsty mus, który spokojnie można by było jeść łyżeczką. Na klarownym soku widać jedynie taką jabłkową piankę, która jest naturalnym zjawiskiem w sokach z jabłek. Raz jest ona większa, raz mniejsza – dużo tu zależy od gatunku jabłek.
Sok z marketowej wyciskarki wyszedł taki pośredni, czymś pomiędzy sokiem a musem. Na pewno klarowny nie był, miał sporo miąższu w sobie. I tak miałem tu stosunkowo twarde, soczyste jabłka, więc sok jest dość klarowny.
W zeszłym roku na jesień, mając do dyspozycji jabłka z sadu Rodziców, które były jednak w większości miękkie i mięsiste, te różnice były stanowczo większe. Korzystając wtedy z innej, równie taniej wyciskarki, uzyskiwałem bardziej mus niż sok. A chcąc mieć sok, musiałem kombinować z sitkami czy filtrami jak do kawy. Odkąd zacząłem testy Kuvings Revo830, nawet z takich miększych jabłek mogłem uzyskać w końcu sok ze stanowczo mniejszą ilością miąższu. Przy jabłkach twardych może nie mieć to aż tak wielkiego znaczenia, jednak już przy miękkich różnica jest ogromna.

Obie wyciskarki poradzą sobie też z innymi owocami. Testowałem chociażby brzoskwinie, winogrona czy ananasy – soki wychodzą pyszne. Można też miksować kilka składników na raz wykonując wieloskładnikowe soki. Wszystko zależy od tego, na jaki sok macie smaka. W każdym scenariuszu jednak powiela się sprawa klarowności soku. Z Kuvings Revo830 sok jest praktycznie czysty, a w sieciówkowej wyciskarce coś tam zawsze będzie pływało i zagęszczało sok.
Warto też pamiętać, że z modelem Revo830 wykonamy także gęste koktajle stosując drugie sitko z większymi oczkami. Sprawdza się ono do uzyskiwania smoothies, musów chociażby z jabłek, ale także soków z cytrusów z dużą ilością miąższu. Co więcej, z dodatkową nakładką możemy zrobić sorbety i lody z maksymalnie prostym składem, nawet z samych zamrożonych owoców. W tańszych wyciskarkach lepiej nie próbować wkładać zamrożonych produktów, bo może to się skończyć uszkodzeniem lub w najlepszym wypadku zablokowaniem silnika.
Podsumowanie
No dobra, co więc wynika z tego porównania? Czy warto dopłacać do Kuvings Revo830? W dużej mierze zależy to od tego jak często pijecie soki. Jeśli sprzęt ma być używany średnio raz na pół roku to faktycznie może wystarczyć najprostsza wyciskarka za kilkaset złotych. Takie sprzęty są mniejsze, więc jak mają stać i się kurzyć to przynajmniej jest mniej powierzchni do wycierania.
Dla osób, które zamierzają pić więcej soku, korzystać z różnych produktów i zależy im na jakości uzyskiwanego soku, to lepszym wyborem może być Kuvings Revo830. Jasne, cena jest kilka razy wyższa i nie każdy będzie chciał tyle wydać. Z drugiej strony jednak jest to już urządzenie profesjonalne, z mocniejszym silnikiem i z aż 10-letnią gwarancją. A to znaczy, że taka wyciskarka posłuży nam dłużej.
Do tego w tym modelu przygotowywanie soków będzie wygodniejsze, ze względu na duży otwór na owoce i warzywa. Po umyciu czy obraniu praktycznie od razu możemy przejść do wyciskania soku. Bez konieczności krojenia na mniejsze kawałki, nawet jeśli są to długie marchewki czy seler naciowy, dzięki zastosowaniu ostrza Smart Cut.


Kuvings Revo830 to też większe możliwości, jeśli chodzi o uzyskiwane efekty. Z sitkiem do soków uzyskamy stanowczo bardziej klarowny sok bez miąższu pływającego w szklance. Do tego mamy osobne sitko do koktajli czy musów, a poza tym możemy też wykonywać lody, sorbety czy nawet napoje roślinne z twardych orzechów.
Tak więc, jeśli planujecie pić sporo soków, zależy Wam na jakości, wygodzie i lepszych efektach, to taki Kuvings Revo830 będzie lepszym wyborem. Do sporadycznego użytkowania, jeśli nie przeszkadza Wam miąższ czy konieczność rozcinania produktów na mniejsze fragmenty, tania wyciskarka z marketu może być dostatecznym wyborem.
A co Wy myślicie o tych sprzętach? Który z nich Wy byście wybrali? Dajcie znać w komentarzach!
Tekst powstał na zlecenie marki Kuvings. Nie miało to jednak wpływu na przebieg testów czy moją opinię na temat wyciskarek.